Kasiu... moja droga Kasiu.....
Ktoś :) kiedyś powiedział: ,,Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Kiedy ja byłam w dołku psychicznym pomogłaś mi się z niego wydostać- choć może nawet o tym nie wiesz. Każda nasza rozmowa utwierdza mnie w przekonaniu, że jesteś moją przyjaciółką. Chociażby nasza wczorajsza rozmowa – doradzałaś mi jak pomóc naszej wspólnej koleżance która ma poważny problem. Sama nie poradziłabym sobie z tym, a kiedy zaczęłyśmy o tym rozmawiać razem doszłyśmy do ciekawych wniosków. Więc nie waż się więcej mówić niczego w stylu ,,znamy się za krótko” albo ,,zastanoof się kim ja naprawdę dla ciebie jestem”- ja nie mam się nad czym zastanawiać!!! Uważam Cię za przyjaciółkę! Pomagasz mi tym, że jesteś! Zwłaszcza teraz, kiedy Ilka przeniosła się do innej szkoły i widzimy się z Nią może 2 razy w tygodniu. Gdy dowiedziałam się, że dostała się do tej szkółki i uświadomiłam sobie, że jush nić nie będzie tak jak dawniej napisałam wiersz. Teraz właściwie to jush się z nim nie zgadzam, bo napisałam tam, że przyjaciela ma się tylko jednego- a (między innymi) dzięki Tobie dowiedziałam się ze to nie prawda!! Ty jesteś przymnie i mogę z Tobą porozmawiać, na każdej przerwie- kiedy mam doła i nie tylko. Wiem, że nawet gdybym chciała pomilczeć to Ty pomilczałabyś ze mną i nie dała odczuć że jestem sama!!! Jesteś moją przyjaciółką tak samo jak, Ilka, Ola, Kosia czy Edzio! i nawet nie myśl, że piszę to tylko dla tego, żeby sprawić Ci przyjemność albo cuś w tym stylu!! Ja po prostu piszę to, cio czuję i cio wiem na pewno, a wiem jedno: mam przyjaciół!!!! I dziękuję im za to że są.
Kiedy pisałam ten wiersz Ilka byłą moją jedyną przyjaciółką- z wyjątkiem Kosi, ale Ona jest daleko a Oli i Edzia jeszcze nie znałam- i przerażała mnie myśl, że mogę ją stracić, ale teraz wiem, że to że chodzimy do innych szkół nie zmieni stosunkoof między nami. A wytrwać pomagają mi przyjaciele których mam codziennie- tak tak, mówię o Tobie Kasiu:)
***
Jedni ludzie przychodzą
i zajmują miejsce tych, którzy odeszli
Ale co zrobić, jeśli osoba
której tak długo szukałam
i która teraz jest przy mnie
też odejdzie, a na jej miejsce
już nikt nie przyjdzie
Bo przyjaciela ma się tylko jednego,
takiego prawdziwego ,,od serca",
i jeśli on też wyniesie się
z mojego codziennego życia
to kto mi pomoże?
Kto powie:
,,nie uciekaj z domu,
to nie jest wyjście"
Kto powie:
,,jeśli tego nie rozumiesz,
to ja Ci pomogę tylko proszę,
przestań płakać"
Czy znajdzie się osoba,
która będzie miała cierpliwość
tłumaczyć mi, że
jest jeszcze za wcześnie
na moje spotkanie z Bogiem,
i że to niczego nie rozwiąże
I tak rodzi się kolejne pytanie w mojej głowie
Dlaczego ludzie odchodzą
i zostawiają życie takim jakim jest
Nie próbując nawet zmienić je na lepsze
Dlaczego ludzie
odchodzą?