Komentarze: 5
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
Zastanawiam się nad sensem swojego istnienia. Po co ja w ogóle żyję??? Niedawno dowiedziałam się, że mój ojciec nie chciał mieć drugiego dziecka- a ja nim jestem- a gdyby mnie nie było, to świat byłby o wiele lepszy. Większość kłótni w moim domu jest przeze mnie i przez mojego brata- przez to że się kłócimy- a gdyby mnie nie było, to on nie miałby się z kim kłócić. Miałby więcej rzeczy- nie chodzi mi tutaj o ubrania ale w ogóle lepiej by mu było. Pieniądze które dzielone są między mnie i niego były by tylko Jego, czas dzielony między nas byłby poświęcany tylko Jemu. Jestem ciekawa, czy ktoś kto to przeczyta będzie w ogóle wiedział o czym ja tu piszę- troszkę tu zamotałam ale to dlatego że właśnie w chacie wywiązała się kłótnia i to oczywiście tesh między innymi przeze mnie.
Przez ostatnie jakieś 2 lata nie mogłam się wygramolić z dołka w jaki wpadłam. Po prostu dorosłam, i zaczęłam inaczej patrzeć na świat. Zaczęłam dostrzegać rzeczy których wcześniej nie zauważałam - i było mi z tym dobrze. W ciągu tych wakacji zdobyłam przyjaciół i to Oni pomogli mi zrozumieć pewne rzeczy i oswoić się z tą okropną rzeczywistością której nie dostrzegałam przed 2-ma laty. Nawet w moim domu jakoś się zaczęło układać. Ale dla mnie szczęście nie jest przeznaczone. Wszystko zawsze musi się popsuć. Jush w pierwszym moim wpisie pisałam, jaką o czym myślałam i miałam nadzieję idąc spać, dzięki przyjaciołom ona minęła i zaczęłam dziękować Bogu, że żyję. Ale to tesh shybko minęło. Kiedyś co dziennie prześladowała mnie myśl, o moim spotkaniu z Bogiem (jakoś nie lubię nazywać tego po imieniu). Zastanawiałam się co by było gdybym wybrała się na tę drugą stronę, lecz te myśli tesh z czasem przestały mnie nachodzić. Niestety ostatnio powróciły.... Znowu zastanawiam się co by było gdyby mnie nie było? I znowu dochodzę do prostej odpowiedzi-
Było by po prostu lepiej.......!
Cholera.... ale ja tu namotałam......ale tylko opisywałam stan w jakim się ostatnio znajduję... Może komuś z Was uda się mnie z niego wyciągnąć?.... Mimo wszystko dziękuję Bogu za jedno...za Was i za Internet....
Kasiu... moja droga Kasiu.....
Ktoś :) kiedyś powiedział: ,,Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Kiedy ja byłam w dołku psychicznym pomogłaś mi się z niego wydostać- choć może nawet o tym nie wiesz. Każda nasza rozmowa utwierdza mnie w przekonaniu, że jesteś moją przyjaciółką. Chociażby nasza wczorajsza rozmowa – doradzałaś mi jak pomóc naszej wspólnej koleżance która ma poważny problem. Sama nie poradziłabym sobie z tym, a kiedy zaczęłyśmy o tym rozmawiać razem doszłyśmy do ciekawych wniosków. Więc nie waż się więcej mówić niczego w stylu ,,znamy się za krótko” albo ,,zastanoof się kim ja naprawdę dla ciebie jestem”- ja nie mam się nad czym zastanawiać!!! Uważam Cię za przyjaciółkę! Pomagasz mi tym, że jesteś! Zwłaszcza teraz, kiedy Ilka przeniosła się do innej szkoły i widzimy się z Nią może 2 razy w tygodniu. Gdy dowiedziałam się, że dostała się do tej szkółki i uświadomiłam sobie, że jush nić nie będzie tak jak dawniej napisałam wiersz. Teraz właściwie to jush się z nim nie zgadzam, bo napisałam tam, że przyjaciela ma się tylko jednego- a (między innymi) dzięki Tobie dowiedziałam się ze to nie prawda!! Ty jesteś przymnie i mogę z Tobą porozmawiać, na każdej przerwie- kiedy mam doła i nie tylko. Wiem, że nawet gdybym chciała pomilczeć to Ty pomilczałabyś ze mną i nie dała odczuć że jestem sama!!! Jesteś moją przyjaciółką tak samo jak, Ilka, Ola, Kosia czy Edzio! i nawet nie myśl, że piszę to tylko dla tego, żeby sprawić Ci przyjemność albo cuś w tym stylu!! Ja po prostu piszę to, cio czuję i cio wiem na pewno, a wiem jedno: mam przyjaciół!!!! I dziękuję im za to że są.
Kiedy pisałam ten wiersz Ilka byłą moją jedyną przyjaciółką- z wyjątkiem Kosi, ale Ona jest daleko a Oli i Edzia jeszcze nie znałam- i przerażała mnie myśl, że mogę ją stracić, ale teraz wiem, że to że chodzimy do innych szkół nie zmieni stosunkoof między nami. A wytrwać pomagają mi przyjaciele których mam codziennie- tak tak, mówię o Tobie Kasiu:)
***
Jedni ludzie przychodzą
i zajmują miejsce tych, którzy odeszli
Ale co zrobić, jeśli osoba
której tak długo szukałam
i która teraz jest przy mnie
też odejdzie, a na jej miejsce
już nikt nie przyjdzie
Bo przyjaciela ma się tylko jednego,
takiego prawdziwego ,,od serca",
i jeśli on też wyniesie się
z mojego codziennego życia
to kto mi pomoże?
Kto powie:
,,nie uciekaj z domu,
to nie jest wyjście"
Kto powie:
,,jeśli tego nie rozumiesz,
to ja Ci pomogę tylko proszę,
przestań płakać"
Czy znajdzie się osoba,
która będzie miała cierpliwość
tłumaczyć mi, że
jest jeszcze za wcześnie
na moje spotkanie z Bogiem,
i że to niczego nie rozwiąże
I tak rodzi się kolejne pytanie w mojej głowie
Dlaczego ludzie odchodzą
i zostawiają życie takim jakim jest
Nie próbując nawet zmienić je na lepsze
Dlaczego ludzie
odchodzą?